jas |
Beksa |
|
|
Dołączył: 06 Lut 2006 |
Posty: 6 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Kaczko,czy Ty jestes za tym,zeby chorego,umierajacego czlowieka,dla ktorego nie ma ratunku przy obecnym poziomie rozwoju medycyny,ktoremu pozostaje cierpiec ogromne bole przez tydzien,miesiac,kilka miesiecy,moze troche dluzej,utrzymywac przy zyciu nawet wbrew jego woli?lepiej faszerowac go narkotykami,zeby calkowicie stracil swiadomosc?czy to nie zwiekszanie jego cierpienia?w jakim celu to robic?
pisalas tez,ze ta osoba moze nie byc do konca swiadoma swojej decyzji...ale kto moze wiedziec lepiej,co dla niego jest dobre,jak nie my sami?jakim prawem chcesz decydowac o losach kogos innego i uwazasz,ze wiesz lepiej,jakie rozwiazanie bedzie lepsze?
nie chce odnosic sie do wiary,bo nie mowimy o eutanazji tylko wsrod chrzescijan,ale o wszystkich ludziach.wole wiec w takich sprawach odnosic sie do praw czlowieka.czy to,co pisalismy,jest zgodne z wyzej wspomnianymi prawami?
jezeli chodzi o "sprawe wojny",to jest to,moim zdaniem,jasne.kas84 pisal o sytuacji,w ktorej rany zolnierza pozwalaly mu umierac w bolu,krzyku,cierpieniu przez jakis czas,nie o takiej,kiedy byla szansa uratowania czlowieka.nie dowiemy sie tego na pewno,ale jestem przekonany,ze w czasie wojen bylo wiele przypadkow autoeutanazji(moja robocza nazwa)...ranni zolnierze popelniali zapewne samobojstwo,nie widzac szans przezycia i chcac ograniczyc swoje cierpienie |
|